+++

Oszustwo Katastrofy Smoleńskiej

10 kwietnia 2010

Plama, która wyklucza Smoleńsk, jako miejsce mordu na członkach Delegacji do Katynia.

Ofiary zostały zamordowane w Polsce.

(ciąg dalszy; „Samolot bliźniak” oraz „Katastrofa, której nie było”)

Cześć X

Grawitacja

r.3 (poprawki językowe, usunięte błędy i dodane opisy zdjęć).

http://zamach.eu

120929

 

Wstęp

Katastrofa Smoleńska to arcydzieło oszustwa medialnego dokonanego przez sprawców Zamachu Warszawskiego. Jest to oszustwo na miarę zbiorowej hipnozy, w którym to stanie Polacy trwają już od paru lat. Wydarzenie, które może być porównywalne z magią WTC 11 września. Przy czym Smoleńsk rzuca większy cień na Polaków, jako ludzi rozumnych, niż WTC na Amerykanów, bo w Polsce inna jest relacja społeczeństwa do ofiar. W USA problem dotyczy społeczności amerykańskiej niezdolnej do wyartykułowania prawdy o nowojorskim zamachu - tam ofiary, jako przypadkowe osoby, nic nie maja wspólnego z krajowym systemem kłamstwa i oszustwa (establishmentem), podczas kiedy w Polsce duża część bliskich ofiar to właśnie cześć elit władzy, która mogłaby dopomóc w ujawnieniu prawdy, ale która bierze aktywny, przerażający udział w szerzeniu nieprawdy o wydarzeniu zbrodni dokonanej na ich najbliższych.

Ogólnie rzecz ujmując podpisanemu nie jest wiadome to, jak mogło dojść do sytuacji, że prawie 40  milionów Polaków wierzy w jaskrawe brednie oficjalnej wersji propagowanej przez zamachowców lub wynajęte przez nich ośrodki PR, a równocześnie  podobne 40 milionów  deklaruje, że temu „nie wierzy” i twierdzi, że domaga się prawdy, przy czym ludzie ci dalej tkwią w tym kłamstwie, a nawet sami – recyrkulacyjnie – gorliwie propagują brednie smoleńskie.  Co gorsza, ta surowa ocena - w dodatkowym aspekcie -dotyczy wyżej wspomnianych osób najbliższych ofiarom. Mianowicie, ludzie ci są często wysoko wykształceni zawodowo, a nierzadko nawet są zawodowo kompetentni w dyscyplinach ocierających się o pewne zagadnienia z różnych płaszczyzn tej masowej zbrodni. Także i te osoby twierdzą, że nie wierzą w oficjalną  wersję, ale same podobnie powtarzają w koło te fałszywe tezy zamachowców, tym samym pomagając zbrodniarzom  w tej poniżającej propagandzie kłamstwa. Makabrycznym już przykładem może być pewna wdowa smoleńska, która dystrybuuje fałszywe zdjęcia mające świadczyć o dowodach na odlot delegacji z Okęcia.

Będąc bezradnym w rozpoznaniu przyczyn tego stanu umysłów lub moralności, podpisany przyjmuje z  pokorą uwagę osoby będącej najbliższym współpracownikiem znanego w Polsce księdza, który nie tak dawno odszedł od nas skutkiem katastrofy drogowej – na temat źródeł tego problemu.  Dyskutując nt. powodów zaślepienia, czy braku zdolności Polaków do prostego rozpoznawania rzeczywistości smoleńskiej, osoba ta oświadczyła, że to nie musi być ani dziwne, ani niewytłumaczalne.  Stwierdziła ona, że może to być skutkiem zatrucia umysłowego Polaków poprzez „masowe praktyki okultystyczne w społeczeństwie”. Okultyzm masowo wprowadzany w Polsce sprawia, że społeczność ta zatraca swe europejskie korzenie, a co dawało więzy logicznego myślenia i racjonalnego działania. Podała ona przykład, że nie tak dawno temu, do Wisły i innych rzek w Polsce zostały wpuszczane mandale. Mnisi tybetańscy, w ramach własnego posłannictwa religijnego, przyjeżdżają do Polski, układają takie mandale i wpuszczają je do wodoobiegu Polski (np. do Wisły). http://gazetawarszawska.com/2012/08/23/mandala/ oraz art. wybitnego znawcy tematu, który koniecznie trzeba przeczytać (od redakcji); http://gazetawarszawska.com/2012/08/23/aleksander-posacki-sj-kultura-czy-kult-dialog-czy-zdrada/ Potem, to coś, co te mandale tworzą - poprzez kontakt fizyczny - wchodzi w krwiobieg Polaków. A następnie  – „to coś” – zakorzenia się  u Polaków, taki jest tego bieg. Skutki tego są widoczne wokół- inna sfera świadomości. Tak twierdzi ta osoba.

Jeden dziennikarz „smoleński”  na fali  zatracania ostrości widzenia lub popadnięcia w nową  świadomość (możliwe, że tybetańską) , napisał całą książkę o katastrofie, gdzie tę część ogonową kadłuba samolotu nazwał kokpitem rozbitego Tupolewa. Nie należy wnikać teraz w to, czy głupotę tę nieświadomie zapożyczył od kogoś, czy świadomie kłamał, a za co mu zapłacono. Niewątpliwie zbiegło się to z deklaracją Antoniego M. mówiącą o tym, że kokpit się odnalazł i on prowadzi na nim badania. Przyjmując te i tamte brednie społeczeństwo nie daje już sobie rady z tym, aby na ten kokpit rzucić trzeźwym okiem i zauważyć, że ten kokpit to ogon. Dla Polaków przód, to to samo, co tył.

Dodatkowo - w ramach tych manipulacji -  pokaźna bryła tego ogona (często eksponowana w massmediach ) jest pomocna oszustom w odwracaniu uwagi Polaków od niezwykłego faktu bezobrażeniowego stanu zwłok wielu ofiar. Omawiany ogon, swym masywnym wyglądem, sugeruje obserwatorowi pozostałość kadłuba, jako pewną całość, w której jakieś ciało mogło (- jakieś ciała mogły - (L. mnoga), bo jest ich wiele, ale mnogość ta jest przemilczana) pozostać w strefie ochronnej, osłaniającej je przed uderzeniem i rozczłonkowaniem. Ten natrętnie exponowany ogon utrudnia zauważenie totalnie zniszczonych stert blach kadłuba, jako jedynych pozostałości po kadłubie, co powinno implikować axjomat mówiący to, że ciała pasażerów muszą być w podobnym stanie. A to całkowite zniszczenie kadłuba wyklucza jakąkolwiek możliwość zachowania ciał zabitych w całości, co powinno być bardziej alarmujące. Tych ciał jest relatywnie bardzo wiele, co już wspomniano wyżej, a niektóre nie mają jakichkolwiek śladów uszkodzeń, które to byłyby oznakami domniemanych obrażeń wielonarządowych, będących rzekomo odpowiedzialnymi za masowe zgony. Jeżeli ciała te w znacznej liczbie odbiegają swym stanem zniszczenia od stanu zniszczenia kadłuba samolotu, to bardzo prosty wniosek: ciał tych nie było w kadłubie, kiedy kabina Tupolewa uległa temu zniszczeniu do niezwykłego poziomu fragmentacji jej konstrukcji. Wniosek taki jest nie tylko prosty, ale elementarnie uczciwy w stosunku do samego siebie, zaś kto myśli inaczej, ten kłamie, kłamie w myślach! Taki musiał pić wodę z Wisły i to blisko miejsca, gdzie Tybetańczycy wpuścili swego STRASZNEGO demona i skazili nim Polskę i polskie umysły.

Tenże ogon ma jednak pewną cechę, która sprawia, że może być on pożyteczny w ujawnieniu prawdy o katastrofie: tzn. o tym, że katastrofy nie było, a co utrzymywaliśmy od samego początku.

To jedno zdjęcie tego ogona, jako całość, ujawnia bardzo wiele szczegółów na temat inscenizacji smoleńskiej lub okoliczności Zamachu Warszawskiego, które w innych aspektach zostały już omówione wielokrotnie na łamach Zamach.eu.

Tam omawiane zagadnienia nie poruszały jednej bardzo prostej cechy wraku ogona: zacieków od brudów zmieszanych z jakimś olejem lub innym płynem eksploatacyjnym samolotu. http://zamach.eu/100821%20Oszustwo%20katastrofy%20smolenskiej/Oszustwo.htm UWAGA: Pod tym linkiem powyższe zdjęcie jest w wysokiej rozdzielczości i pozwala na łatwiejsze zrozumienie istoty omawianego problemu.

Jest to bez wątpienia jeden z bardzo wielu znaków, znamionujących wrak smoleński kłamstwem inscenizacji, jeden z najmniejszych i nie decydujący zasadniczo o samym fakcie inscenizacji – co podkreślamy. Możemy się nawet zastanowić nad tym, czy ten słaby znak nie jest fatamorganą, cieniem lub celowym mylnym tropem.

Znak ten od pierwszego momentu rzucił się nam w oczy, ale przez ponad dwa lata milczeliśmy o tym, bo były ku temu taktyczne powody. Teraz, kiedy główny oręż oszustwa smoleńskiego - Antoni M. ogłasza, że wszystko zostało już ustalone i raport jest prawie gotowy, Wielki Maglarz został zabity, a jego apostołowie rozpędzeni na cztery wiatry, zaszła stosowna chwila na ten drobny szczegół prawdy.

Moment wydaje się być dobry, bo raport nie może już być zasadniczo zmieniony, wybuchy w powietrzu odwołane, a inna kombinacja oszustwa rozwinięta od nowa. Z Magla24 uszło wszelkie powietrze zarazy smoleńskiej i tej wielkiej mocy zakrzykiwania faktów i kierowania uwagi czytelników na ślepy tor już tam niema i nie będzie. Co prawda, działają różni „analitycy”, ale są to głównie „badacze pisma” i tak jak świadkowie Jehowy obciążeni są piętnem zaślepienia czytanymi literami, są niezniszczalni, ale mało groźni. Są też oczywiście masowi klakierzy zamachowców jako katastroficzów, ale ci są łatwo rozpoznawalni po niskiej kwocie inteligencji, niezwykle uciążliwi, ale nie wnoszący niczego.

Jest zatem szansa na to, że zwykli ludzie będą mogli w pokoju ducha zająć się tu wskazanym problemem, a nawet Antoni M. ten Lider Prawdy będzie zmuszony do odpowiedzi na proste pytania, stawiane przez prostych „niefachowców od budowy samolotów” lub techniki w ogóle. On w końcu na te pytania będzie gorliwie odpowiadał i to nawet przed kamerami, bo to, co on lubi najbardziej, to być główną gwiazdą towarzystwa i będzie odpowiadał i tłumaczył, bo dla niego kamera i mikrofon silniejsze są niż śmierć. Tak jak u Petelickiego.

A oto główny przedmiot tego wpisu.

Plama i grawitacja

Jak widzimy samolot (Tupolew zielony) w trakcie swej eksploatacji dostaje zacieków na powierzchniach zewnętrznych konstrukcji płatowca.  Jest to wynikiem zbierania się brudów na pow. blach, które potem spływają z kroplami wilgoci.  Jest to proces naturalny i ma głównie efekt kosmetyczny.

Co oczywiste dla wszystkich, krople płyną do dołu, bo tak działa siła grawitacji i drobiny brudu zachowują się tak samo.

 


 

 

Tu widzimy zaciek od okuć steru kierunku

 

 

 

 

 




Na powyższych zdjęciach widzimy dwa ogony dwóch różnych

egzemplarzy Tu – 154 M, smoleński i jakiś inny (niebieski) - to ujęcie z lewej strony,

nieco od tylu. Niebieski Tupolew dobrze ukazuje okucia.

 


Plama zaciekowa na tupolewie smoleńskim rozpościera się wokół okucia osłon silnika środkowego.(Okucie to i jego charakter jest lepiej i wyraźniej pokazane na tupolewie  niebieskim)

Okucie na tupolewie smoleńskim (strzałka) i zaciek.

Położenie wraku kadłuba – ogon:

„na kołach”.

 


 

 

Tu powyżej mamy ten sam fragment wzięty ze zdjęcia obiektu od przodu, fotografia ta ma większą rozdzielczość i smuga brudu jest bardziej wyraźna.

Tu wszystko jest w odwróconym porządku plama cieknie do góry wbrew silom grawitacji. W widoku fragmentarycznym widać wyraźnie plamę, która ścieka na dół (strzałka grawitacji) i zabiera drobiny brudu leżące na okuciu, spływa dalej, a potem skutkiem procesu schnięcia zostawia wyraźną smugę brudu (zaciek), który wygląda podobnie do zacieku na tupolewie zielonym.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Spójrzmy jeszcze raz na zdjęcie umieszczone na początku artykułu i potem to samo odwrócone do góry nogami:





„Prawidłowa” plama jest na zdjęciu dolnym, odwróconym do góry nogami ( a więc w pozycji na kolach kiedy plama i zaciek powstały), bo wtedy płyn ścieka do dołu (grawitacja).

 


Tu ta sam plama i zaciek, lepsza jakość zdjęcia na ;http://zamach.eu/100821%20Oszustwo%20katastrofy%20smolenskiej/Oszustwo.htm pokazuje, że zaciek cieknie pod górę.

 

 


Ujęcia fragmentów

 

Jak widzimy na tym ostatnim (powtórzonym) zdjęciu smuga brudu spływa do góry, a co musiałoby być sprzeczne z grawitacja. Odsłania to inscenizację.


 Tak jest prawidłowo. Tak powstała ta plama i zaciek po niej.

Jeżeli to nie jest fatamorgana, ani fałszerska prowokacja to jest to duży problem dla oszustów smoleńskich, a wygodny argument dla ludzi „nietechnicznych”, a którzy nie chcą pozostać poza nawisem dyskusji na temat podstawowych faktów dot. Smoleńska.

Jak do tego zacieku mogło dojść?

Na wstępie stanowczo i wyraźnie stwierdzamy to, że plama i zaciek są stare, licząc do momentu „katastrofy”. Plama musiała powstać na 12 do 48 godzin przed godziną alarmu katastrofy na lotnisku. Nie jest możliwe, aby powstała tam na miejscu inscenizacji – w tamtej pozycji – bo płyn nie płynie (swobodnie) do góry, ale w dół, bo to wymusza grawitacja.

Tupolew smoleński był przytransportowany na miejsce inscenizacji w częściach. Prawdopodobnie helikopterem, a potem poszczególne części warku był rozłożone dokładniej za pomocą dźwigu na gąsienicach takim, jak na zdjęciu.

Tak helikopter, jak i dźwig, dają sobie radę z 25 tonami wagi obiektu. Tupolew na sucho to ok. 50 ton ciężaru, a z usuniętymi pewnymi elementami to nawet znacznie mniej. Podzielony został przed przewiezieniem na przypuszczalnie takie fragmenty:

1.       Skrzydło lewe

2.       Skrzydło prawe (jedno z nich mogło być z fragmentem kadłuba)

3.       Kadłub część przednia

4.       Kadłub część ogonowa  

4.1   Część ogonowa była razem z ogonem (prawie pewne)

4.2   Stateczniki z usterzeniami poziomymi i pionowymi (mogły być właśnie oderwane od nasady do części ogonowej, ale pewności nie ma)

 

Przy takim podziale żaden zespół nie ważył więcej niż 10 ton. Zadanie przewiezienia oraz ułożenia elementów w jakąś konfigurację nie byłoby zbyt trudne.

Właśnie na wiele godzin przed alarmem katastrofy doszło do zalania części ogonowej płynem technicznym, który spowodował ten zaciek. Część ogonowa lub nawet większy fragment kadłuba znajdowały się pozycji normalnej (na kołach). W takiej pozycji doszło do wyschnięcia i przyklejenia brudu zaciekowego do ogona. Potem dopiero nastąpiło przetransportowanie i ułożenie ogona do góry nogami.

Po wstępnej konfiguracji elementów wraku na polanie to wszystko wysadzono w powietrze. Bomb było co najmniej dwie.

Jeżeli zdjęcia są prawdziwe i prawidłowo odczytane to:

- nie jest to ani katastrofa, ani próba ukrycia pewnych niewygodnych faktów dotyczących katastrofy, a która by się rzeczywiście wydarzyła gdzieś tam. Ale to nieprawda, katastrofy nie było –  ten niuans kłamstwa (sugerujący, że to ukrycie faktu katastrofy w innym miejscu, było powodem aranżacji zdemaskowanej przez nas inscenizacji ), wisi powietrzu(!!!). Nie dajmy się na to nabrać! Bo tak spreparowany wrak i wyschnięty płyn musiały być gotowe na długo przed piątkiem o godz. 22.00 – kiedy ogłoszono alarm o zagrożeniu terrorystycznym.  A to ukazuje zamach i to nie w Rosji, ale w Warszawie i na Litwie, gdzie złapano i zabito Prezydenta Polski. Prezydenta Polski zabito  obcym kraju, za wiedzą i zgodą rządu litewskiego. Była to robota w pełni międzynarodowa.

 

Zakończenie

To, a nawet znacznie więcej, może sobie wydedukować osoba „nietechniczna” mając rozpoznaną plamę i zaciek, który nie mógł tak powstać w warunkach katastrofy czy po niej. Artykuł ten nie przynosi niczego nowego, ale daje narzędzie do ręki ludziom, którzy słabo czują się w technice (taki jest motyw główny napisania tego artykułu).

Z tym zaciekiem w ręku można pójść do:

- członka rządu i zapytać, jak to wytłumaczyć, czy to złudzenie? Nie mówić nic więcej, a zamówić kosę na sztorc.

- prokuratora i złożyć zawiadomienie o przestępstwie dotyczącego: porwania w Polsce członków delegacji, których może przywieziono do Polski w trumnach, a może nawet nie. Bo z Rosji nie można było niczego przywieźć , co wcześniej się tam nie znalazło. I nie jest pewne to, że wszystkie ciała ofiar wywieziono do Rosji, więc jest bardzo prawdopodobne (logiczne), że nie zostały one wysłane do Polski.

Czy – zatem -  nie zachodzi poważne podejrzenie co do tego, że w trumnach leżą jakieś ruskie trupy? Bo pochowek Walentynowicz wygląda na od samego początku zaplanowaną prowokację. Jeżeli wiadomo było, że w dużej części trumien nie ma polskich ciał, bo ciała te nigdy do Rosji nie dotarły, podobnie jest z pistoletami BOR, telefonami , etc– które zostały w Polsce. Aby zatem uspokoić nastroje, sprowokowano te ekshumacje po to jedynie, aby na tych paru dodatkowych sprawdzeniach trumien, o których już z góry się mówi, zakończyć ten etap. Bo gdy w kolejnych trumnach będzie prawidłowe ciało, to stwierdzi się, że ciało Walentynowicz było jednym problem, a teraz, tymi paroma ekshumacjami potwierdzono to, że reszta dostawy jest prawidłowa. Więc dalszych ekshumacji nie będzie, bo nie ma już  wątpliwości.

Prokuratora należy poinformować, że sprawa, którą on prowadzi, będzie wywieszona w Internecie. Nadejdzie taki czas, że jakiekolwiek immunitety nie będą miały skutku.

- bliskich ofiar i zapytać o to, dlaczego nie protestują, przecież taka plama wyklucza oficjalna wersję, zatem jaka wersja jest prawdziwa?

- redakcji TV Trwam i zapytać, jak długo jeszcze ojcowie redaktorzy będą zapraszać do redakcji smoleńskich oszustów i wspólnie oszukiwać Polaków?

 

 

Christus Rex

(-)Krzysztof Cierpisz

20120929

+++

Zdjęcia o podwyższonej, jakości można ładować z: http://zamach.eu/

 Ew. errata na http://gazetawarszawska.com/